Po wyjściu z meczetu trzeba kierować się mapką, bo niestety nie ma strzałek do Parku Ptaków na rozwidleniu ulic i można się pomylić jak my i nadrobić 1,5 km "spaceru" pod górkę w upale. Park ptaków warto zobaczyć, chociaż cena biletu to 50RM/osoba. Przeżycie niesamowite, dziesiątki pawi i innych ptaków egzotycznych spaceruje swobodnie wokół zwiedzających park.
Spędziliśmy w parku jakieś trzy godziny spokojnie spacerując. Warto zaopatrzyć się wcześniej w wodę. Ceny w parku bardzo europejskie
;) Potem poszliśmy do parku orchidei i hibiskusów. Wejście free. W parku ładnie, ale bez fajerwerków. Byliśmy już dosyć zmęczeni chodzeniem...
Potem poszliśmy do parku jeleni. Znaleźliśmy jedną zagrodę z jeleniami i klatkę z mausdeer'ami (ale te ostatnie pochowały się i nie widzieliśmy żadnego. Podsumowując: park jeleni można sobie odpuścić.
Ruszyliśmy do hotelu (oczywiście kolejką, cena chyba 3 RM za osobę), po drodze zatrzymaliśmy się na jedzeniu u mamaka:
Roti tisu na słodko za 4RM:
Naan garlic + cheese za 5RM:
Nasze ulubione mango lassi - bez tego nie możemy się obejść, pijemy 1-2x dziennie - tutaj za 5,50 RM
Na koniec próbujemy pierwszy raz tosai - taki sztywny cienki naleśnik o ciekawym smaku z sosami - 1,60 RM
Obsługa tradycyjnie przynosi karteczkę z rachunkiem, z którą po konsumpcji idzie się do kasy i uiszcza zapisaną kwotę. Napiwki podobno nie wchodzą w grę - mogłyby obrazić obsługujących.
Po tym pysznym i tanim jedzeniu idziemy do hotelu, bierzemy prysznic i odpoczywamy. Wieczorem idziemy w stronę Jalan Alor (jedzeniowa ulica). W pobliżu naszego hotelu wchodzimy do kolejnego mamaka i jemy kurczaka tandori oraz naan. Kurczak nie powala na kolana (jest suchy, ale to może wina tego, że jest już późno i piekł się cały dzień...?) - koszt 8,50 RM, naan 2 RM.
Naszym celem jest wymiana euro na baty tajskie po najlepszym kursie. Warto sprawdzić kursy w kilku kantorach (w tej okolicy było ich kilka). Znaleźliśmy najlepsze ceny obu przewalutowań i zaoszczędziliśmy około 80 zł. W drodze do hotelu natknęliśmy się na ogromną imprezę, myśleliśmy, że to chińskie wesele, ale okazało się, że Chińczycy świętują po raz kolejny chiński Nowy Rok. Było na co popatrzeć
:)
Wszystkiego nie da się skosztować
:) Żołądki mają swoją pojemność
:)
Dzięki za info wiemy o tym, ale najpierw kupiliśmy bilety powrotne do KL bo mieliśmy inne plany po powrocie,a później zdecydowaliśmy się na Singapur
:)
Jutro lecimy na Langkawi, może będziemy mniej zmięci niż dziś wieczorem, to wstawimy coś z wczoraj i dziś. Dziś mieliśmy najcieplejszy dzień w KL,padało może z pół godziny ok 17.
Cieszymy się że Ci się podoba relacja, Koh Lipe jest przepiękne jesteśmy zakochani w tym miejscu. Na snorkelingu byliśmy na dwóch wycieczkach. Zresztą dziś pewnie zrobimy opis z całego pobytu na Koh Lipe, bo jakoś wcześniej nie mieliśmy czasu
:).
U nas jest 23.30, jesteśmy już z powrotem na Langkawi. Relację z Koh Lipe jeszcze uzupełnimy, mamy nadzieję, że już jutro - jeśli po zwiedzaniu Singapuru będziemy mieć na to siłę
:)
ewcixx napisał:Gdzie zostały zakupione takie świetne plecaki? Jaka to pojemność?:) Bardzo fajna relacja:) PozdrawiamCieszymy się że podoba Ci się relacja.
:) Plecaki kupione na alledrogo
:), pojemność 65L 4F WEISSHORN.
@juggler5 Świetna relacja i fantastyczne zdjęcia! Po fotografiach widzę, że to wyprawa iście fotograficzne
;-)Szybkie pytanie o plecak foto na jednym z pierwszych zdjęć - co to za model i jak się sprawdza w podróży? Sam sporo sprzętu zwykle noszę i torba nie jest zbyt wygodna, chociaż ma niewątpliwą zaletę że sprzęt i obiektywy są pod ręką, jednak coraz częściej zostawiam torbę i wrzucam obiektyw/filtry luzem do zwykłego plecaka - niekoniecznie to rozsądne i bezpieczne, ale wygodne. Rozważam zakup plecaka stricte fotograficznego, ale w przypadku LowePro konieczność każdorazowago ściągania, by cokolwiek wyjąć trochę mnie przeraża. Dlatego pytam o Wasze osobiste odczucia jak się taki plecak sprawdza w podróży.Już za kilka dni sami odwiedzimy Malezję, nie mogę się doczekać tych dodatkowych 30 stopni
;-)
kspr napisał:@juggler5 Świetna relacja i fantastyczne zdjęcia! Po fotografiach widzę, że to wyprawa iście fotograficzne
;-)Szybkie pytanie o plecak foto na jednym z pierwszych zdjęć - co to za model i jak się sprawdza w podróży? Sam sporo sprzętu zwykle noszę i torba nie jest zbyt wygodna, chociaż ma niewątpliwą zaletę że sprzęt i obiektywy są pod ręką, jednak coraz częściej zostawiam torbę i wrzucam obiektyw/filtry luzem do zwykłego plecaka - niekoniecznie to rozsądne i bezpieczne, ale wygodne. Rozważam zakup plecaka stricte fotograficznego, ale w przypadku LowePro konieczność każdorazowago ściągania, by cokolwiek wyjąć trochę mnie przeraża. Dlatego pytam o Wasze osobiste odczucia jak się taki plecak sprawdza w podróży.Już za kilka dni sami odwiedzimy Malezję, nie mogę się doczekać tych dodatkowych 30 stopni
;-)Co do plecaka to nigdy nie patrzę na wygodę wyciągania sprzętu, a raczej na to żeby ktoś się nie mógł do niego dostać
:). Plecak jest ciężki i trudno dostać się do jego zawartości, ale za to sprzęt jest bezpieczny. I nie mówię tylko o kradzieży, ale jakikolwiek upadek bądź kontakt plecaka z wodą jest zupełnie bezpieczny dla sprzętu. To takie zboczenie zawodowe, aparat mam zawsze pod ręką, a w podróży zawsze jest czas na wymianę obiektywów i innych szpejów
:) Plecak to Naneu Sahara 217F. Nie wiem czy jest nadal w sprzedaży, ale jak bym miał zmieniać teraz to kupiłbym ten sam
:).A do tych 35 stopni na plus też bardzo tęsknimy nie wspominając o jedzeniu bo tego chyba najbardziej będzie nam brakować .Pozdrawiamy i życzymy miłego wypoczynku i udanych kadrów.
juggler5 napisał:kspr napisał:@juggler5 Świetna relacja i fantastyczne zdjęcia! Po fotografiach widzę, że to wyprawa iście fotograficzne
;-)Szybkie pytanie o plecak foto na jednym z pierwszych zdjęć - co to za model i jak się sprawdza w podróży? Sam sporo sprzętu zwykle noszę i torba nie jest zbyt wygodna, chociaż ma niewątpliwą zaletę że sprzęt i obiektywy są pod ręką, jednak coraz częściej zostawiam torbę i wrzucam obiektyw/filtry luzem do zwykłego plecaka - niekoniecznie to rozsądne i bezpieczne, ale wygodne. Rozważam zakup plecaka stricte fotograficznego, ale w przypadku LowePro konieczność każdorazowago ściągania, by cokolwiek wyjąć trochę mnie przeraża. Dlatego pytam o Wasze osobiste odczucia jak się taki plecak sprawdza w podróży.Już za kilka dni sami odwiedzimy Malezję, nie mogę się doczekać tych dodatkowych 30 stopni
;-)Co do plecaka to nigdy nie patrzę na wygodę wyciągania sprzętu, a raczej na to żeby ktoś się nie mógł do niego dostać
:). Plecak jest ciężki i trudno dostać się do jego zawartości, ale za to sprzęt jest bezpieczny. I nie mówię tylko o kradzieży, ale jakikolwiek upadek bądź kontakt plecaka z wodą jest zupełnie bezpieczny dla sprzętu. To takie zboczenie zawodowe, aparat mam zawsze pod ręką, a w podróży zawsze jest czas na wymianę obiektywów i innych szpejów
:) Plecak to Naneu Sahara 217F. Nie wiem czy jest nadal w sprzedaży, ale jak bym miał zmieniać teraz to kupiłbym ten sam
:).A do tych 35 stopni na plus też bardzo tęsknimy nie wspominając o jedzeniu bo tego chyba najbardziej będzie nam brakować .Pozdrawiamy i życzymy miłego wypoczynku i udanych kadrów.W środku wygląda jak każdy inny plecak z rodziny Benro, którego używam. Również widzę, że wziąłeś "ciężkiego" D810, jak dobrze widzę na skrawkach fotograficznych. To ja sobie nie wyobrażam podróży z 14-24 i do tego D3s
:D
Rzeczywiście wyszła nam wyprawa iście fotograficzno-kulinarna. Fotografia to nasza pasja i praca zarazem, a przy tym lubimy dobrze zjeść
:) Takie połączenie przyjemnego z przyjemnym:) Dziś uzupełniłem troszkę relację, a jutro mam nadzieję ją zakończyć i spróbuję zrobić jakieś podsumowanie kosztów całego wyjazdu.
Rzeczywiście wyszła nam wyprawa iście fotograficzno-kulinarna. Fotografia to nasza pasja i praca zarazem, a przy tym lubimy dobrze zjeść
:) Takie połączenie przyjemnego z przyjemnym:) Dziś uzupełniłem troszkę relację, a jutro mam nadzieję ją zakończyć i spróbuję zrobić jakieś podsumowanie kosztów całego wyjazdu.
Relacja na ukończeniu, podsumowanie kosztów dopisane, pozostało nam uzupełnienie o fotki ze snoorkowań i ewentualnie jakieś filmiki, ale jak na razie brak czasu.
Po wyjściu z meczetu trzeba kierować się mapką, bo niestety nie ma strzałek do Parku Ptaków na rozwidleniu ulic i można się pomylić jak my i nadrobić 1,5 km "spaceru" pod górkę w upale. Park ptaków warto zobaczyć, chociaż cena biletu to 50RM/osoba. Przeżycie niesamowite, dziesiątki pawi i innych ptaków egzotycznych spaceruje swobodnie wokół zwiedzających park.
Spędziliśmy w parku jakieś trzy godziny spokojnie spacerując. Warto zaopatrzyć się wcześniej w wodę. Ceny w parku bardzo europejskie ;)
Potem poszliśmy do parku orchidei i hibiskusów. Wejście free. W parku ładnie, ale bez fajerwerków. Byliśmy już dosyć zmęczeni chodzeniem...
Potem poszliśmy do parku jeleni. Znaleźliśmy jedną zagrodę z jeleniami i klatkę z mausdeer'ami (ale te ostatnie pochowały się i nie widzieliśmy żadnego. Podsumowując: park jeleni można sobie odpuścić.
Ruszyliśmy do hotelu (oczywiście kolejką, cena chyba 3 RM za osobę), po drodze zatrzymaliśmy się na jedzeniu u mamaka:
Roti tisu na słodko za 4RM:
Naan garlic + cheese za 5RM:
Nasze ulubione mango lassi - bez tego nie możemy się obejść, pijemy 1-2x dziennie - tutaj za 5,50 RM
Na koniec próbujemy pierwszy raz tosai - taki sztywny cienki naleśnik o ciekawym smaku z sosami - 1,60 RM
Obsługa tradycyjnie przynosi karteczkę z rachunkiem, z którą po konsumpcji idzie się do kasy i uiszcza zapisaną kwotę. Napiwki podobno nie wchodzą w grę - mogłyby obrazić obsługujących.
Po tym pysznym i tanim jedzeniu idziemy do hotelu, bierzemy prysznic i odpoczywamy. Wieczorem idziemy w stronę Jalan Alor (jedzeniowa ulica). W pobliżu naszego hotelu wchodzimy do kolejnego mamaka i jemy kurczaka tandori oraz naan. Kurczak nie powala na kolana (jest suchy, ale to może wina tego, że jest już późno i piekł się cały dzień...?) - koszt 8,50 RM, naan 2 RM.
Naszym celem jest wymiana euro na baty tajskie po najlepszym kursie. Warto sprawdzić kursy w kilku kantorach (w tej okolicy było ich kilka). Znaleźliśmy najlepsze ceny obu przewalutowań i zaoszczędziliśmy około 80 zł.
W drodze do hotelu natknęliśmy się na ogromną imprezę, myśleliśmy, że to chińskie wesele, ale okazało się, że Chińczycy świętują po raz kolejny chiński Nowy Rok. Było na co popatrzeć :)
Wszystkiego nie da się skosztować :) Żołądki mają swoją pojemność :)